Pokojowe przekazanie władzy czy zamieszki? Co czeka Demokratyczną Republikę Konga

Pokojowe przekazanie władzy czy zamieszki? Co czeka Demokratyczną Republikę Konga

Dodano: 
Wybory w Demokratycznej Republice Konga (DRK)
Wybory w Demokratycznej Republice Konga (DRK)Źródło:PAP/EPA / DAI KUROKAWA
Wiarygodność wyniki wyborów z 30 grudnia podważa Kościół katolicki, główny kandydat opozycji Martin Fayulu, władze Belgii i Francji. W niedzielę Wspólnota Rozwoju Afryki Południowej zaapelowała o powtórne przeliczenie głosów, a Fayulu zwrócił się w tej sprawie do sądu. Jak rozwinie się sytuacja w DRK obserwuje cały świat.

To miało być pierwsze pokojowe przekazanie władzy w historii Demokratycznej Republiki Konga, a o demokratycznych wyborach od tygodni rozpisywały się światowe media. Po 18 latach rządów Josepha Kabili, dwa lata po pierwotnej dacie wyborów, głosowanie się odbyło.

Zwyciężył kandydat, ale który

30 grudnia do urn oficjalnie poszło 48 proc. uprawnionych do głosowania, czyli około 18 milionów osób. Nie obyło się jednak bez incydentów.

Przed samymi wyborami z kraju usunięto ambasadora UE Barta Ouvry'ego, a w pożarze spłonęły tysiące maszyn do liczenia głosów i urn wyborczych. Do głosowania nie dopuszczono też około miliona obywateli – w regionach, które władza uznała za narażone na epidemię wirusa eboli, a które uważane są za bastiony opozycji.

Głosowanie jednak się odbyło i oficjalnie (wyniki podano w nocy z 9 na 10 stycznia) zwyciężył Felix Tshisekedi. Syn byłego lidera opozycji zdobył (według komisji wyborczej DRK) prawie 39 proc. głosów. Drugie miejsce miał zająć główny kandydat opozycji – Martin Fayulu (ok. 35 proc. głosów), a następne wspierany przez dotychczasową władzę, były szef MSW Emmauel Ramazani Shadary (ok. 24 proc. głosów).

Wątpliwości

Oficjalne wyniki podane przed komisję wyborczą Fayulu określa jednak jako oszustwo i domaga się powtórnego przeliczenia głosów. Wątpliwości co do wyniku podanego przez władze wyrazili też przedstawiciele władz Belgii i Francji. Szef MSZ w Paryżu Jean-Yves Le Drian komentując sytuację w Kinszasie stwierdził wprost, że jego zdaniem ogłoszone wyniki nie zgadzają się z rzeczywistością.

Wątpliwości wysuwa też bardzo wpływowy w DRK Kościół katolicki, który mocno zaangażował się w obserwacje wyborów. Episkopat Demokratycznej Republiki Konga poinformował, że 40 tysięcy obserwatorów odwiedziło w trakcie głosowania wszystkie punkty wyborcze w kraju i zebrane przez nich dane są inne niż te podane przez władze. Zdaniem kongijskiego Kościoła, w wyborach wygrał nie Felix Tshisekedi, ale lider opozycji Martin Fayulu.

„Skradzione zwycięstwo”

Martin Fayulu komentując spór na temat wyniku wyborów stwierdził, że narodowi kongijskiego „skradziono zwycięstwo” i ludzie nigdy się z tym nie pogodzą. Polityk twierdzi, że zwycięstwo jego konkurenta to nie efekt poparcia ze strony społeczeństwa, ale poparcia ze strony obecnej władzy. Zdaniem lider opozycji, Felix Tshisekedi miał bowiem zawrzeć porozumienie z dotychczasowym prezydentem Josepha Kabilą, który jednej stronie gwarantował zwycięstwo, a drugiej nietykalność. Opozycja obawia się więc, że Tshisekedi będzie sterowany przez Kabilę, szczególnie, że dotychczasowy prezydent nie ukrywa, że nie zamierza wycofać się z polityki.

W odpowiedzi na te wątpliwości i informacje od obserwatorów Kościoła katolickiego, Wspólnota Rozwoju Afryki Południowej (SADC) zaapelowała do władz DRK o powtórne przeliczenie głosów. Z takim samym wnioskiem do sądu zwrócił się w sobotę sam Martin Fayulu.

Teraz sąd ma siedem dni na podjęcie decyzji czy zaakceptuje wynik podany przez władze i odrzuci wniosek Fayulu czy nakaże władzom powtórne przeliczenie głosów. Trzecią opcją jest odrzucenie oficjalnie podanego wyniku i nakaz rozpisania nowych wyborów.

Inauguracja nowego prezydenta zaplanowana została na 18 stycznia.

Tymczasem sytuację w DRK obserwują nie tylko sąsiedzi, ale też państwa europejskie i Stany Zjednoczone. W ostatnich dniach USA wysłało do sąsiedniego Gabonu grupę żołnierzy, którzy gdyby doszło do zamieszek, mają chronić amerykańskich obywateli (w tym obsługę ambasady USA) w DRK.

Czytaj też:
Dziecko urodziło się 13 tys. metrów nad ziemią. "To był wspaniały moment"

Źródło: BBC / ewn.co.za/africanews.com/voanews.com
Czytaj także