Mali chłopcy w krainie Murti-Binga

Mali chłopcy w krainie Murti-Binga

Dodano: 
Gra na sumieniach
Gra na sumieniach Źródło: Asit Kumar R / AFP / East News
Na froncie propagandowym i politycznym dzieci są niezastąpione. Żywe, ranne, martwe. Przekształcają światopogląd niczym pigułka Murti-Binga. Oczywiście muszą pasować do przekazu – pisze na łamach "Do Rzeczy" Robert Bogdański.

Dwa lata temu do przekazu pasował znakomicie widok martwego kurdyjskiego chłopca na tureckiej plaży. Przed niewieloma dniami wizerunek martwego australijskiego siedmiolatka zabitego w zamachu w Barcelonie nie był już tak atrakcyjny medialnie i politycznie. Dlaczego? Naiwne pytanie. Fotografia bezwładnego ciałka kilkuletniego chłopczyka ubranego w czerwoną koszulkę z krótkim rękawem i niebieskie krótkie spodenki, leżącego na piasku i omywanego łagodnie morskimi falami, po raz pierwszy pojawiła się w światowych serwisach 2 września 2015 r. Zrobiła ją turecka dziennikarka Nilüfer Demir, pracująca dla agencji Dogan. W następnym roku otrzymała za nią prestiżową nagrodę Press Photo. Jak wyznała, na początku miała wątpliwości, czy powinna była zrobić te zdjęcia, ale instynkt zawodowy przeważył.

Cały artykuł dostępny jest w 38/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także