Doradca Kuchcińskiego o aferze przelotowej: To szkodzi polskiej polityce zagranicznej

Doradca Kuchcińskiego o aferze przelotowej: To szkodzi polskiej polityce zagranicznej

Dodano: 
Marek Kuchciński w Nowym Sączu
Marek Kuchciński w Nowym Sączu Źródło: PAP / Grzegorz Momot
Ja na to patrzę przez pryzmat Węgier, gdzie tylko w tym roku przewodniczący parlamentu był w krajach takich jak Maroko, Uganda. Premier Orban był w Chinach, innych krajach azjatyckich, Ameryce Południowej. Polscy politycy z pierwszych stron gazet prawie nie opuszczają Europy, a jeśli już to podróżują do Stanów Zjednoczonych. Dzieje się tak nie przez przypadek. Po prostu jest taki nacisk prasy niechętnej intensywniejszej polskiej polityce zagranicznej – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Maciej Szymanowski, z Uniwersytetu Katolickiego w Budapeszcie, doradca marszałka Sejmu.

Jak ocenia Pan sprawę marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego?

Maciej Szymanowski: Nie rozumiem całej tej sytuacji. Kiedyś Grzegorz Górny podzielił polityków europejskich na tych, którzy mają rodziny i na tych, którzy rodzin tych nie mają. I wysnuwał z tego pewne wnioski na przykład dotyczące tego, dlaczego poszczególne państwa tak, a nie inaczej podchodzą do sprawy migracji.

Co to ma wspólnego ze sprawą lotów marszałka?

Tu próbuje się przedstawić rodzinę jako obciążenie. Korzystanie ze środków lotniczych na zachód od Łaby nie oburza nikogo. Na przykład – nie ma problemu z tym, że kanclerz Angela Merkel wsiadła w służbowy śmigłowiec i poleciała na urlop. A media z niemieckim kapitałem w Polsce oburzają się, gdy polski polityk wsiada w śmigłowiec lub samolot.

Ale tu problemem było dość chaotyczne – mówiąc delikatnie – tłumaczenie marszałka. Nie sądzi Pan, że zaszkodziło mu bardziej nawet, niż same przeloty?

Tylko z czego ma się tłumaczyć polityk tej rangi? Ja na to patrzę przez pryzmat Węgier, gdzie tylko w tym roku przewodniczący parlamentu był w krajach takich jak Maroko, Uganda. Premier Orban był w Chinach, innych krajach azjatyckich, Ameryce Południowej. Polscy politycy z pierwszych stron gazet prawie nie opuszczają Europy, a jeśli już to podróżują do Stanów Zjednoczonych. Dzieje się tak nie przez przypadek. Po prostu jest taki nacisk prasy niechętnej intensywniejszej polskiej polityce zagranicznej.

Krytykowanie podróży za służbowe pieniądze miałoby być wymierzone w polską politykę zagraniczną?! Raczej to się nie klei…

Moja obawa jest taka, że po tej kampanii wymierzonej w marszałka Kuchcińskiego przyjdzie kampania wymierzona w marszałka Senatu, potem w kolejnych polityków. To polskiej polityce zagranicznej nie służy. A o polityce zagranicznej mówię też nieprzypadkowo – pan marszałek Marek Kuchciński jest twórcą polskiej dyplomacji parlamentarnej. Marszałek zachęcił kilkudziesięciu posłów do aktywności międzynarodowej, na różnych polach. Nie tylko w Brukseli, ale też w krajach sąsiednich. Nie byłoby Via Carpatia, gdyby nie starania polskich posłów.

No dobrze, ale marszałek jest krytykowany nie za loty zagraniczne, ale jako wykorzystywanie samolotów do przelotów do domu.

To może paradoks, ale loty krajowe miały też znaczenie dla polityki zagranicznej. W ich trakcie spotyka się z osobami, które mają wpływ na to, co się dzieje na Ukrainie, Białorusi, czy Czechach. Sam brałem udział w kilku takich spotkaniach. Niebawem będziemy mieli forum ekonomiczne w Krynicy. Tam odbędą się organizowane przez marszałka cykl kilkunastu paneli pt. „Europa Karpat”. Do pewnych rzeczy dochodzi się kroczek po kroczku. To są zwykle rozmowy, rozmowy, jeszcze raz rozmowy. Prowadzone również w towarzystwie rodzin. Szczególnie, gdy są to rozmowy trudne, wtedy się zaprasza rodzinę, by obniżyć napięcie towarzyszące spotkaniu.

Czytaj też:
Afera wokół lotów marszałka. To ona zastąpi Kuchcińskiego?
Czytaj też:
Ziemkiewicz o sprawie Kuchcińskiego: Porażka PiS, ale na nieważnym polu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także