Wojsko sprawdza trolli?

Wojsko sprawdza trolli?

Dodano: 
Atak hakerów
Atak hakerów Źródło: Flickr / Public domain
Masowa produkcja tekstów i wpisów dezawuujących polskie wojsko i MON kolportowanych przez rosyjski „Sputnik” i pochodne, roje kont i prawdopodobne „boty”. Analitycy resortu obrony narodowej badają wojnę informacyjną w sieci. „Do Rzeczy” poznało część przygotowywanego przez nich opracowania.

Tylko od 18 maja 2015 roku do chwili obecnej rosyjski portal „Sputnik”, będący częścią agencji informacyjnej sterowanej przez kremlowskie służby, opublikował 366 artykułów podważających sposób funkcjonowania polskiego wojska, tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, wreszcie sposób działania Antoniego Macierewicza i kierowanego przez niego resortu. Częstotliwość: średnia publicystyki propagandowej rosyjskiego portalu krytyczna dla ludzi odpowiedzialnych obecnie za polską armię to: 1 polskojęzyczna publikacja co 55 godzin, kolportowana następnie w mediach społecznościowych za pomocą postów, memów i tweetów.

A to tylko jeden – jak wynika z analiz osób związanych z resortem obrony narodowej – z kilku funkcjonujących w polskojęzycznej sieci portali zamieszczających w niej treści korzystne z punktu widzenia Moskwy.

„Do Rzeczy” udało się poznać część z materiałów i wyników badań monowskich analityków dotyczących wojny informacyjnej w zakresie osób związanych z kierownictwem MON i polskim wojskiem. Czytamy w nich m.in.:

„ 2. Komunikator zbieżny z rosyjskimi celami informacyjnymi: dziennik-polityczny.com: 564 publikacje, począwszy od 27 lutego 2014 roku. Średnia publicystyki propagandowej wynosi jedną publikację co 54 godziny (...)” czytamy w dokumencie, do którego dotarliśmy.

Tysiące stron czystego kodu

Materiały, którymi dysponujemy to nie jest pełny raport. Nasze źródła w MON mówią, że przygotowywanie takiego jeszcze trwa, bo „zostało jeszcze do przejrzenia około 3 tys. stron czystego kodu”. Wyniki badań i analiz, którymi dysponujemy to najprawdopodobniej częściowe opracowanie przygotowane w związku z poniedziałkowym wystąpieniem Antoniego Macierewicza podczas III Europejskiego Forum Cyberbezpieczeństwa CYBERSEC w Krakowie; dotyczą wyłącznie jego oraz szeroko pojętego resortu obrony narodowej.

Wskazują jednak na skalę zjawiska i rodzą pytania, m.in. o metodologię i prawidłowość badań. Eksperci, z którymi je konsultowaliśmy, mają bowiem zastrzeżenia.

W materiale, do którego dotarliśmy, czytamy m.in.:” 3. Powielenia w sieci: Oddziaływanie sugestywne w infosferze. W warstwie blogosfery, tzw „niezależnej” publicystyki są kolportowane materiały informacyjne zawierające przekaz o oczekiwanej dymisji Ministra. Przykładowy pomiar: Badanie przeprowadzono dla tagu: "Macierewicz musi odejść" w korelacji z rosyjskimi, polskojęzycznymi komunikatorami: 587 powieleń w sieci z poziomu wyszukiwarki”..

Przedstawiono w nim też model dystrybucji treści dezawuujących ministra Obrony Narodowej na przykładzie roju kont. W opisie czytamy m.in. „Komunikacja uwzględnia stałe nawiązywanie do bieżących wydarzeń, których pozytywna wartość wizerunkowa jest przekształcana w przestrzeni wymiany opinii, w negatywną”.

Ilustracja 3

Z kolei badanie „Negatywne obrazowanie Ministra Obrony Narodowej w kontekście dezawuacja zdolności Wojska Polskiego do obrony Polski” wskazuje na znaczące nasilenie „ przewagi niekorzystnych informacji w komunikacji w publicystyce” w okresie ważnych z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa wydarzeń m.in. rozmów dotyczących stacjonowania wojsk NATO w Polsce.

Ilustracja 1Ilustracja 2

Autorzy raportu wskazują też, że w Internecie: „znajduje się 134 000 punktów dostępu do grafik przedstawiających ministra w negatywnym świetle, tzw. memy”.

Wśród badanych zdarzeń jest też analiza m.in. tego jak po publikacji „Do Rzeczy”, w której wskazaliśmy na nieprawdziwe informacje zawarte w książce Tomasza Piątka „Macierewicz i jego tajemnice” w polskiej sieci, za pośrednictwem użytkownika używającego twitterowego nicka „@KrajAnka” dystrybuowane były na szeroką skalę treści, które miały podważać wiarygodność naszego pisma, bronic i lansować teorie Piątka.

Twitterowa agentura? Niekoniecznie. 

Wśród materiałów, do których dotarliśmy jest też „Badanie: intoksykowanie środowiska poprzez negatywne obrazowanie Ministra Obrony Narodowej. Profil behawioralny – nieukończony”.. W opisie tej analizy czytamy: „Wstępne wyniki sugerują wykorzystanie automatu lub zaprogramowanej kampanii dezawuacji poprzez systematyczne generowanie memów”.

Co ciekawe – przeprowadzone badanie dotyczy jednego z aktywniejszych użytkowników polskiego Twittera: „BeMiki69” kolportującego treści krytyczne dla polskiej armii i zmian w wojsku. Zdaniem wojskowych analityków ma to być prawdopodobny przykład na funkcjonowanie zaprogramowanego bota.

W podsumowaniu badania czytamy m.in. „Wzorzec relacji społecznościowej: użytkownik oddziałuje na dużą społeczność, która kolportując informacje oddziałuje na naturalną infosferę”.

Dalej czytamy w analizie, że czas pomiaru trwał 207 godzin, częstotliwość aktywności twitterowicza to 7,25 wpisów na godzinę a zasięg to… ponad 1 mln odbiorców.

Ale – co podkreślają rządowi analitycy: „Wzorzec Behawioralny: Sugeruje że użytkownik jest nieaktywny wyłącznie przez 2 godziny na dobę”. Co to oznacza?

– Tyle, że mamy do czynienia albo z zaprogramowanym botem cyklicznie o wskazanych porach kolportujących treści korzystne z punktu widzenia Moskwy, albo z zespołem ludzi pracujących pod tym kontem – uważa nasze źródło w MON.

Eksperci mają wątpliwości

Tyle, że tu pojawiają się wątpliwości. Dziennikarz Stanisław M. Stanuch, specjalizujący się w analizie mediów społecznościowych, któremu zaprezentowaliśmy materiały do jakich udało nam się dotrzeć uważa, że wojskowi analitycy mogli popełnić błędy w swoich badaniach i warto zastanowić się, czy pomyłka była tylko jednostkowa, czy może też ma wpływ na całe badania. Dlaczego?

– Zbadałem jej tweety z ostatnich dwóch miesięcy i okazuje się, że wysyła ona swoje tweety tylko i wyłącznie ze standardowej aplikacji Twittera na telefonie z systemem Android. Teoretycznie można zapewne przygotować rozwiązanie, które będzie automatyzowało wysyłanie tweedów przez komórkę, ale nie ma to większego sensu, kiedy można to szybciej i łatwiej zrobić na dowolnym serwerze. W dodatku użytkownik BeMiki69 nie tylko wysyła, ale również wchodzi w interakcję np. komentuje i odpowiada na tweety. - mówi nam Stanisław M. Stanuch. Dodaje: – Analitycy MON zwracają uwagę na częstotliwość tweetów – średnio 47 dziennie. Znam dziennikarzy, nie mówiąc już o młodych ludziach na Twitterze, którzy wysyłają ich znacznie więcej.

Ekspert wskazuje, że to prawdopodobnie niejedyny błąd, jaki popełnili wojskowi.

– Wojskowi analitycy sugerują (na podstawie wykresu), że BeMiki69 jest nieaktywna, tylko przez dwie godziny na dobę. Mam wrażenie – chociaż nie widząc danych nie jestem w stanie tego udowodnić – że ten wykres pokazuje sumę aktywności w konkretnych godzinach w badanym okresie. Innymi słowy, jeśli dla godziny 8 mamy 200 aktywności, to nie oznacza to, że wspomniane konto tweetowało 200 razy każdego dnia o godzinie 8. – tłumaczy Stanuch.

Jego zdaniem wątpliwa jest też analiza „zasięgu” konta jakie przedstawili analitycy resortu obrony – bo dane dotyczące „zasięgu” tweetów dostępne są tylko dla ich autora, a wyliczenia zasięgu na podstawie „udostępnień” i „lajków” są mylące.

-Jak też wynika z grafów przedstawionych przez analityków - mamy tu do czynienia z grupą osób, które po prostu propagują informacje. Zsumowana siła (w postaci zasięgu) takich grup może rzeczywiście być duża. Powstaje wtedy zawsze pytanie: czy mamy do czynienia ze sterowaną np. przez obce służby czy grupy polityczne akcją czy po prostu to grupy nadaktywnych, ale mających sporo czasu, przeciwników ministra Macierewicza, którzy w ten sposób starają się przekonać innych do swoich racji? W tym konkretnie przypadku raczej skłaniam się do tej drugiej wersji. - uważa specjalista od mediów społecznościowych.

Z kolei X., wielkopolski informatyk prowadzący w necie kilkunastu „trolli” dla jednej z międzynarodowych korporacji handlowych mówi, że obawia się, iż analitycy kierowali się „przesądami” co do sposobu funkcjonowania „farm trolli” i botów.

– Są tacy, którzy robią to rzeczywiście topornie. Czyli piszą 24 godziny, nie przelogowują się z kont, nie wchodzą w interakcje zajmując się wyłącznie dystrybucją treści. Profesjonalny troll budując swój rój, jest nie do odróżnienia od użytkownika, a jestem przekonany, że Rosjanie są w tym wyspecjalizowani jak mało kto – mówi.

Ilustracja 4Ilustracja 5

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także