Plac zwycięstwa czy klęski

Plac zwycięstwa czy klęski

Dodano: 
Walka z rakiem
Walka z rakiem
Onkologia to nie tylko sukcesy terapeutyczne i odkrycia naukowe pozwalające skuteczniej walczyć z rakiem, lecz także bezmiar niepowodzeń i klęsk mierzony indywidualnym cierpieniem tych, którzy przegrali tę walkę. To też czarna prognoza w skali globalnej, jeśli niczego nie zmienimy

Raporty Światowej Organizacji Zdrowia i jej agend: Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC) oraz Międzynarodowej Unii Przeciwrakowej (UICC) przewidują, że nowotwory staną się głównym zabójcą ludzi na całym świecie w XXI w. Już dziś w Europie Środkowej i Wschodniej są główną przyczyną zgonów kobiet w młodym i średnim wieku (20–64 lata). Za ok. 10 lat podobna sytuacja wystąpi u mężczyzn w analogicznej grupie wiekowej. W każdym roku na świecie u ponad 14 mln ludzi diagnozuje się nowe zachorowania na nowotwory. Z tej grupy aż ponad 8 mln umiera” – pisze dr n. med. Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii, kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Układu Chłonnego Centrum Onkologii - Instytut Warszawa, w rozdziale podręcznika na temat rehabilitacji, psychoonkologii oraz holistycznego postrzegania chorego. Prognozy epidemiologiczne lekarzy z wiodących ośrodków leczenia raka wskazują, że w ciągu najbliższych 15 lat nastąpi podwojenie tych liczb. Taka prognoza jest klęską dla cywilizacji i szeroko pojętej wiedzy naukowej.

DLACZEGO PRZEGRYWAMY

Warto zapytać: Dlaczego mimo posiadanych narzędzi naukowych i doskonale przygotowanej kadry na razie przegrywamy walkę z nowotworami? Przyczyną jednej trzeciej wszystkich nowotworów jest palenie papierosów. Za powstawanie kolejnej jednej trzeciej odpowiedzialność ponoszą: nasz tryb życia, praca w stresie i nawyki żywieniowe, które staramy się zmieniać kampaniami edukacyjnymi. Nie jest to jednak łatwe, bo trudno namówić ludzi, by robili coś, co nie mieści się w standardach ich przyzwyczajeń. W wielu audycjach popularnonaukowych, m.in. w radiowej Jedynce, dr Janusz Meder mówił, że w Polsce ciągle pokutują te same błędy: brak ruchu, brak stałej rekreacji fizycznej oraz dieta obfitująca w mięso, tłuszcze, cukier, sól, ulepszacze oraz konserwanty. Za mało jemy ryb, świeżych warzyw i owoców, produktów zbożowych mało przetworzonych, orzechów, serów i jogurtów, co sprzyja lawinowemu wzrostowi zachorowań na niektóre nowotwory, np. jelita grubego. Jeszcze bardziej podwyższa to ryzyko jedzenie codziennie czerwonego mięsa. Przyczyną rozwoju wielu nowotworów jest też nadwaga, a polubiliśmy jedzenie fast food. Zwiększa ona o ok. 11 proc. Ryzyko raka jelita grubego, o 9 proc. raka piersi, aż o 57 proc. Raka przełyku, o 25 proc. raka nerki, o 24 proc. raka pęcherzyka żółciowego i o 39 proc. Raka trzonu macicy.

KULEJĄCE STATYSTYKI

Obecnie w Polsce udaje się wyleczyć średnio 45,5 proc. chorych na nowotwory (37 proc. Mężczyzn i 53,5 proc. kobiet). W Europie Zachodniej statystki są dużo lepsze (50–60 proc.), a w Stanach Zjednoczonych to nawet 65–70 proc. W rubrykę niepowodzeń polskiej onkologii należy też wpisać zbyt późne zgłaszanie się do onkologa (aż w 70–80 proc. przypadków), co ogranicza możliwości zastosowania skutecznej terapii. Problemem jest też nie w pełni satysfakcjonujący dostęp do najskuteczniejszych metod diagnostyki i terapii. Nie wykazujemy również należytej czujności w prewencji onkologicznej, powiązanej ze „złotą zasadą” dwóch–trzech tygodni od wystąpienia dolegliwości, których dotąd nie było i które nie ustąpiły mimo wdrożonego leczenia przeciwzapalnego czy przeciwbólowego. Po upływie tego czasu powinno się bezwzględnie wykluczyć choroby nowotworowe. Czy tak postępujemy? Niestety nie.

Kolejna sprawa: w USA przeznacza się na ochronę zdrowia 16 proc. PKB, w większości krajów Europy Zachodniej 8–10 proc., a w Polsce zaś tylko 4,5 proc. PKB. Gdyby przeliczyć to na konkretne sumy, bilans będzie mierny – w naszym kraju wydatki na onkologię to 41 euro na jednego chorego przy średniej europejskiej 102 euro. Jest jednak coś, co w sytuacji braków finansowych onkologii może zadziwić: mimo tak małych nakładów efektywność polskiej medycyny w ratowaniu życia pacjentów chorych na raka jest w Polsce bardzo wysoka. Podzielają tę opinię także onkolodzy z UE i USA. Czy jest to zasługa wielkiej woli pacjentów do życia czy udzielanych świadczeń medycznych – to pewnie temat na rozprawę doktorską z zakresu socjologii medycyny. Nie trzeba być jednak lekarzem ani ekonomistą, by odkryć, że będziemy leczyć skuteczniej, gdy przeznaczymy na onkologię znacznie większe środki. Będą to dobrze wydane pieniądze, gdyż pacjent wyleczony z choroby nowotworowej to wymierny zysk dla gospodarki przez minimalizację kosztów długotrwałego leczenia, niezdolności do pracy czy trwałego inwalidztwa, za które budżet państwa musi zapłacić. – Można też mądrzej wydawać pieniądze na zdrowie, np. NFZ powinien zawierać kontrakty na leczenie tylko z ośrodkami, których wyniki są na poziomie europejskim. Konieczne jest też stworzenie systemu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i zasilanie z nich Funduszu Walki z Rakiem, dzięki któremu można będzie umożliwić chorym dostęp do nowoczesnych metod leczenia – dodaje dr Meder.

POŁOWICZNE SUKCESY

A co udało się w organizacji polskiej onkologii? Sukcesy są, ale tylko połowiczne. „Placem zwycięstwa” jest niewątpliwie wysoki poziom wykształcenia lekarzy (niestety, jest ich ciągle za mało w stosunku do prognozowanego wzrostu zachorowalności na nowotwory). Leczeniem wszystkich chorych na raka zajmuje się w Polsce prawie 500 szpitali, ale w większości wykonywane są jedynie operacje onkologiczne. – W kraju działa 26 pełnoprofilowych Placówek onkologicznych dla dorosłych i 15 dla dzieci, niestety tylko 50 proc. chorych dorosłych ma dostęp do kompleksowego leczenia w specjalistycznych ośrodkach referencyjnych trzeciego stopnia, podczas gdy w onkologii o sukcesie decydują pierwsza diagnoza i zaordynowane leczenie skojarzone na podstawie chirurgii, radioterapii i chemioterapii – przypomina dr Meder. Daje się też zauważyć, że lekarze zgłaszają chęć pilnego wsparcia lekarzy rodzinnych, co zawarte zostało w pakiecie onkologicznym. Powinni oni być partnerami onkologów w dążeniu do propagowania postaw prozdrowotnych, zachęcać, ale i egzekwować od pacjenta – a także systemu – wykonywanie badań z poszerzoną diagnostyką i prowadzenie szybkich konsultacji. Lekarz rodzinny powinien również śledzić losy chorych po przebytym leczeniu onkologicznym, aby czuwać, czy nie następuje wznowa choroby. Dobrym rozwiązaniem byłaby funkcja koordynatora medycznego – taka osoba prowadziłaby chorego przez system: od momentu podejrzenia choroby nowotworowej przez cały okres diagnostyki i leczenia (także paliatywnego) do rehabilitacji. Na „placu zwycięstwa” w obszarze działania onkologii widoczny jest wzrost liczby osób korzystających z bezpłatnych badań przesiewowych, takich jak mammografie, cytologie i kolonoskopie, mimo ciągle niestety niskiej frekwencji.

CO DALEJ?

Konieczne jest dalsze prowadzenie nieustających akcji edukacyjnych poszerzających wiedzę o chorobach nowotworowych, ich leczeniu i możliwościach walki z rakiem. To bardzo ważne, ponieważ 30–40 proc. Nowotworów można by zapobiec, gdyby ludzie zechcieli zmienić styl życia i przestrzegać zasad zawartych np. w Europejskim kodeksie walki z rakiem.

Prowadzone są ciągłe działania informacyjne na ten temat. Polska Unia Onkologii od 10 lat wspomaga realizację Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych m.in. poprzez organizację edukacyjnych kampanii społecznych wśród młodzieży („Mam haka na raka”) i dorosłych („Zdrowa gmina”). W 2016 r. rozpoczęto realizację w nowej odsłonie Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych (2016–2024), który jest częścią strategicznego planu walki z rakiem w Polsce. Konieczne są jednak też pieniądze na dobrą diagnostykę i skuteczne terapie. Dobrym prognostykiem dla polskiej onkologii jest historia. Mamy wspaniałe wzorce i wielkie postacie, takie jak np. prof. Tadeusz Koszarowski (urodzony w 1915 r. w Brazylii, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wrócił w 1920 r. do kraju). Już w latach 50. XX w. prof. Koszarowski sformułował i podał definicję onkologii: „To nauka o etiologii, patologii, epidemiologii, zapobieganiu i wczesnym wykrywaniu nowotworów złośliwych, skojarzonym leczeniu chorych na raka, opiece nad nieuleczalnie chorymi oraz organizacja walki z rakiem”. Po wygłoszonym przez prof. Koszarowskiego referacie programowym na kongresie Międzynarodowej Unii Przeciwrakowej w Tokio w 1966 r. zgodzono się z potrzebą powstania interdyscyplinarnej specjalności – onkologia, organizowanej w sieci tzw. Komprehensywnych centrów, skupiających pod jednym dachem wszystkie stosowane w zwalczaniu nowotworów metody badawczo-lecznicze, metodyczno-organizacyjne i profilaktyczne. Takie centra do dziś uznawane są za najskuteczniejszy model ośrodka walki z rakiem. Aż dziwne, że mając takich mistrzów i organizatorów, Polska nie jest dziś modelowym krajem realizującym opiekę onkologiczną. Być może tak by było, gdyby tak alokować środki budżetowe, by leczyć chorych zgodnie z wiedzą naukową, a nie ciągle próbować dokonywać cudów. Podczas grudniowej debaty przygotowanej przez Polską Unię Onkologii i Instytut Studiów Politycznych PAN „Zdrowie a bezpieczeństwo narodowe” eksperci zwracali uwagę, że w skali wartości Polacy plasują najwyżej zdrowie. Tymczasem wojnę z rakiem każdego dnia przegrywają tysiące.

Autor: Artur Wolski - komentator Programu I Polskiego Radia.

Tekst powstał dzięki pomocy dr. n. med. Janusza Medera, kierownika Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Układu Chłonnego w Centrum Onkologii-Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie, prezesa Polskiej Unii Onkologii, autora i współautora ponad 150 prac naukowych.


dr Janusz Meder

Korzystamy już z dostępu do przełomowych terapii ukierunkowanych na cele molekularne oraz z immunoterapii w oparciu o inhibitory immunologicznych punktów kontroli. Nadal jednak w przypadku wielu nowotworów najbardziej skuteczne będą: kompleksowe, skojarzone leczenie operacyjne, nowoczesna radioterapia i konwencjonalna chemioterapia. Potrzebujemy pilnego rozpoczęcia realizacji narodowego, strategicznego programu walki z rakiem, oczywiście na miarę naszych potrzeb i możliwości, ale tak śmiałego jak narodowy plan w USA ogłoszony przez prezydenta Obamę.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także