Absurdy refundacji w raku prostaty: Cierpią pacjenci
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Absurdy refundacji w raku prostaty: Cierpią pacjenci

Dodano: 
Nowotwór prostaty
Nowotwór prostaty Źródło: Fotolia
Wydawało się, że od 1 listopada 2017 chorzy z zaawansowanym rakiem prostaty wreszcie będą mieć w Polsce dostęp do nowoczesnego leczenia. Niestety, niektórzy nadal będą musieli płacić 8 tysięcy miesięcznie za leki, które są dla nich szansą na życie. Albo doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia, by zyskać refundację. Kto tworzy takie absurdy?

Po wieloletnich staraniach lekarzy i pacjentów na liście refundacyjnej od 1 listopada 2017 r. znalazły się dwa nowe leki stosowane w zaawansowanym, przerzutowym raku prostaty: enzalutamid i dichlorek radu 223. Dzięki temu pacjenci z zaawansowanym rakiem prostaty mają dostęp do nowoczesnego leczenia trzema substancjami: dwoma nowym lekami oraz octanem abirateronu, który już wcześniej był w programie lekowym. Pacjenci i lekarze od dawna walczyli, by wszystkie trzy leki były refundowane, dlatego pierwsze komentarze były pełne euforii. Niestety okazało się, że diabeł tkwi w szczegółach.

Nowe programy w raku prostaty

Dwa nowe leki zostały dopisane do istniejącego już wcześniej programu lekowego leczenia tzw. opornego na kastrację raka gruczołu krokowego. Będą mogli dostawać je chorzy, którzy przeszli chemioterapię. Natomiast dla octanu abirateronu, który już wcześniej był refundowany, dopisano nowe wskazanie, zgodnie z którym będą go mogli dostawać także pacjenci, którzy nie mieli chemioterapii.

Eksperci są zgodni, że obydwa leki hormonalne nowej generacji – czyli zarówno enzalutamid jak octan abirateronu – powinny być dostępne dla chorych zarówno przed, jak po chemioterapii.

Konsekwencje dla chorych

Zapisy obowiązujące od 1 listopada 2017 r. sprawiły, że chorzy, którzy do tej pory z własnej kieszeni płacili za enzalutamid, ale wcześniej nie przeszli chemioterapii, nadal będą musieli za niego płacić. Dla nich nie będzie refundowany.

– 1 listopada zostałem żywcem pochowany. Zapalono mi znicz za życia. Będę walczył do końca z tym systemem, który do tego doprowadził – mówi Krzysztof, który od 2010 roku choruje na raka prostaty. Przeszedł już radykalne leczenie operacyjne, radioterapię uzupełniającą, dwie operacje węzłów, trzy razy radioterapię stereotaktyczną. Gdy zawiodły kolejne metody leczenia, lekarz zalecił mu enzalutamid. Okazał się strzałem w dziesiątkę. – Nie pamiętam tak niskiej wartości PSA jaką mam teraz. Byłem szczęśliwy, że znalazłem lekarstwo, które mi pomaga – opowiada. Płacił za lek miesięcznie ok. 8 tys. zł, mając nadzieję, że w końcu doczeka się refundacji. Okazało się jednak, że dla niego jej nadal nie będzie.

– Pacjenci tacy jak ja, którzy nie przeszli chemioterapii, zostali wyrzuceni za burtę. Dlaczego w majestacie prawa odbiera mi się szansę na nowoczesne leczenie? Czy powinienem teraz odstawić lek, doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia, przejść chemioterapię, potem znów mój stan musi się pogorszyć, żeby dostać lek, który jest w moim przypadku skuteczny? – pyta oburzony.

Pacjenci nie rozumieją, dlaczego w programach lekowych leki zostały tak rozdzielone. – Przez ponad rok walczyliśmy w ministerstwie, w zespołach sejmowych o poszerzenie programu lekowego o nowe leki dedykowane pacjentom z zaawansowanym rakiem prostaty. Zaraz po ogłoszeniu decyzji zaczęli zgłaszać się do nas zrozpaczeni pacjenci będący zarówno przed jak i po chemioterapii. Okazało się, że otrzymaliinformacje od lekarzy, że im refundacja na enzalutamid nadal nie przysługuje – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący sekcji prostaty Stowarzyszenia UroConti.

Stowarzyszenie zapowiada, że nadal będzie walczyć o to, by leczenie raka prostaty w Polsce nie odbiegało od standardów europejskich.

Co na to Ministerstwo

W związku z listem nadesłanym przez stowarzyszenie pacjentów, zwróciliśmy z pytaniami o ograniczenia w stosowaniu leków do Ministerstwa Zdrowia. Z odpowiedzi Mileny Kruszewskiej, rzecznik prasowej wynika, że… niestety pacjenci mają rację! „Jednym z kryteriów uniemożliwiających udział w programie w leczeniu opornego na kastrację raka prostaty enzalutamidem jest: „wcześniejsze leczenie enzalutamidem lub octanem abirateronu” – pisze Milena Kruszewska.

Oznacza to absurdalną sytuację, że chorzy, którzy wcześniej płacili za lek z własnej kieszeni, teraz nie będą mogli go dostać w ramach refundacji.

Jeśli chodzi o możliwość stosowania enzalutamidu przed chemioterapią, to rzeczniczka ministerstwa tłumaczy, że dopiero 2 listopada 2017 r. wpłynął do MZ wniosek o objęcie refundacją enzalutamidu dla pacjentów niestosujących dotychczas chemioterapii. – Aktualnie postępowanie w przedmiotowej sprawie jest zawieszone na wniosek producenta, a gdy zostanie odwieszone, wniosek będzie dalej procedowany zgodnie z trybem określonym w ustawie refundacyjnej – tłumaczy Milena Kruszewska.

Oznacza to, że na refundację leku pacjenci nie mają szans jeszcze przez wiele miesięcy. Pozostaje im płacić z własnej kieszeni za lek i czekać – najpierw na ruch producenta, a potem na pozytywną decyzję ministra zdrowia.

Czytaj też:
Bydgoszcz: Innowacyjna metoda podawania chemioterapii
Czytaj też:
Pacjenci czekają na lek w nawrotowym szpiczaku

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także