Zmiany w leczeniu cukrzycy są konieczne - mówi prezes PTD
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Zmiany w leczeniu cukrzycy są konieczne - mówi prezes PTD

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: Flickr / Ayurvedic India Follow/Public domain
Codziennie w gabinetach tysiące razy zadawane jest pytanie: "Czy decyduje się pan/ pani za zakup tego leku, bo on byłby w pana/ pani sytuacji bardziej korzystny - mówi prof. Maciej Małecki, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

Jako prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego: jak ocenia pan skuteczność i sposób leczenia cukrzycy w Polsce?

Wbrew powszechnemu przekonaniu, cukrzyca nie jest chorobą jednolitą, to grupa chorób. Tak jak mamy różnego rodzaju choroby nowotworowe czy formy nadciśnienia tętniczego, tak mamy różnego rodzaju cukrzyce. Wyróżnia się dwa podstawowe jej typy: 1 i 2. W moim odczuciu jakość opieki diabetologicznej nad chorymi z tymi dwoma formami cukrzycy bardzo się w Polsce różni.

Jeśli chodzi o typ 1, to mamy przyzwoity poziom europejski. Oczywiście, są pewne niedoskonałości, ale nie mamy czego się wstydzić. Chorzy mają możliwość dostępu do nowych insulin w pełnej lub prawie pełnej refundacji, jest dostępność do pasków glukometrycznych w cenie ryczałtowej, są programy pompowe, które pozwalają na zakup osobistych pomp insulinowych do 26. roku życia, jest częściowa refundacja systemów do monitorowania glikemii. Jest też struktura sieci poradni diabetologicznych. W moim odczuciu zapewnia to polskim pacjentom z cukrzycą typu 1, zarówno pediatrycznym, jak i dorosłym, dostęp do opieki na przyzwoitym poziomie.

A jak wygląda opieka nad osobami z cukrzycą typu 2?

Przykro to mówić, ale jesteśmy skansenem Europy, leczymy w sposób przestarzały. W Polsce nie ma dostępu do żadnych nowoczesnych cząsteczek, które zostały wprowadzone na rynek diabetologiczny po 2000 roku. Możemy mówić o trzech głównych klasach leków; w sumie nowych cząsteczek pojawiło się już kilkadziesiąt. Nie chodzi jednak o to, żeby się móc pochwalić, że leczymy nowymi cząsteczkami, tylko o to, że one, oprócz tego, że obniżają poziom cukru, to ponadto zmniejszają ryzyko wystąpienia zawału mięśnia sercowego, incydentów sercowo-naczyniowych, zgonu sercowo-naczyniowego – czyli przedłużają życie. Jeśli polscy pacjenci chcą korzystać z tych leków, muszą za nie płacić z własnej kieszeni. Pochodne sulfonylomocznika, które powoli wychodzą z użycia w Europie Zachodniej, w Polsce są stosowane przez ok. 900 tysięcy pacjentów. W porównaniu do Europy Zachodniej mamy do czynienia z odwróceniem proporcji.

Aż 900 tysięcy osób potrzebowałoby tych nowych leków?

Zdecydowanie nie. Natomiast jest wśród nich grupa, która skorzystałaby najbardziej: to pacjenci, którzy mieli już incydenty sercowo-naczyniowe. U tych chorych zastosowanie niektórych spośród tych cząsteczek wykazuje wybitną korzyść zdrowotną, w postaci zmniejszenia ryzyka zawału mięśniasercowego i zgonu sercowo-naczyniowego.

Oczywiście precyzyjne kryteria refundacyjne powinny być ustalone przez Ministerstwo Zdrowia wspólnie z ekspertami, by z jednej strony uwzględnić pewne realia budżetowe, a z drugiej, żeby zyskali najbardziej potrzebujący chorzy.

Te leki są najbardziej korzystne dla osób, które przeszły zawał lub udar?

Tak. Natomiast w perspektywie wieloletniej pochodne sulfonylomocznika są zastępowane przez nowoczesne cząsteczki. Tak już się stało w wielu krajach zachodnich. Na dziś jednak najbardziej potrzebna byłoby możliwość ich zastosowanie u chorych, którzy przeszli incydent sercowo-naczyniowy.

Często jednak mówi się, że jeśli chodzi o poziom hemoglobiny glikowanej, to jest on dobry u polskich pacjentów, a cukrzyca jest dobrze leczona. Czy w takim razie te leki są potrzebne? Może jednak da się leczyć chorych tym, co mamy?

Przełom we współczesnej diabetologii polega na tym, że już wiemy, że poziom hemoglobiny glikowanej osiągnięty za pomocą tradycyjnych leków czy insuliny nie jest tym samym co osiągnięty za pomocą nowoczesnych leków. Badania przeprowadzone w ostatnich latach wykazały, że przy tym samym poziomie hemoglobiny glikowanej osiągniętym po zastosowaniu nowoczesnych leków pacjenci doznają mniej incydentów sercowo-naczyniowych i dłużej żyją. Ważny jest więc nie tylko poziom glukozy ale też to, za pomocą jakiego leku został on osiągnięty.

Na czym to polega to dodatkowe działanie nowoczesnych leków? Jest ono inne niż tylko obniżające poziom glukozy?

Tak. Nowe leki obniżają masę ciała, co jest istotne w cukrzycy, mają również działanie hipotensyjne, czyli obniżają ciśnienie. Niektóre mają działanie sodopędne, czyli zwiększają utratę sodu w nerkach. Być może mają one również bezpośredni wpływ na mięsień sercowy, wpływając na metabolizm. Dodatkowych działań tych leków jest co najmniej kilka. Ciągle jeszcze je poznajemy.

Nowe terapie to trzy klasy leków i aż kilkadziesiąt cząsteczek. Czy te leki są równoważne? Które z nich powinny być dostępne w pierwszej kolejności?

Wydaje mi się, że przy podejmowaniu decyzji refundacyjnych, należałoby wziąć pod uwagę rangę dowodu naukowego tzn. to, jak leki wypadły w przeprowadzonych badaniach klinicznych. Wyniki badań nie są jednakowe. Są cząsteczki, które wykazały w badaniach klinicznych bardzo daleko idącą korzyść. Przy zastosowaniu innych ta korzyść była umiarkowana, w przypadku jeszcze innych bardzo trudno było to wykazać. Niewątpliwie należy też wziąć pod uwagę aspekt ekonomiczny.

Jakie są zalecenia amerykańskiego, europejskiego i Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, jeżeli chodzi o nowe leki?

Zarówno Europejskie, Amerykańskie jak i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne wskazują na potrzebę zastosowania nowoczesnych leków u pacjentów ze zdiagnozowaną chorobą sercowo-naczyniową, ale także tych, u których są cechy uszkodzenia nerek, ponieważ te leki działają korzystnie na nerki. W zaleceniach preferuje się stosowanie nowoczesnych cząstek - tych, dla których wykazano korzystne działanie w postaci zahamowania niekorzystnych procesów w obrębie układu naczyniowego i w nerkach.

Nam, ekspertom polskim, jest szczególnie trudno, gdyż mamy świadomość, że formułując w ten sposób zalecenia, powstaje trudna sytuacja dla lekarzy diabetologów, lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, ale także dla pacjentów. Właściwie codziennie w polskich gabinetach tysiące razy zadawane jest pytanie: „Czy decyduje się pan/ pani na zakup tego leku, bo on byłby w pana/ pani sytuacji korzystny?”.

Jakie są odpowiedzi na to pytanie?

Bardzo różne. Część pacjentów stać na nowe terapie, zdarza się, że składają się na nie rodziny. Jednak większości chorych nie stać, zwłaszcza że często są dodatkowo obciążeni innymi chorobami. Wielu pacjentów nie chce też przyznać się, że nie stać ich na leki.

Wspomniał pan, że tylko niektóre z tych leków mają bardzo korzystne działanie. Które leki działają najkorzystniej?

Są to dwie klasy leków. Pierwsze to flozyny, które powodują utratę glukozy z moczem. To leki w tabletkach, dla trzech z nich wykazano dowody, że działają sposób korzystny na układ krążenia. Można się spierać, czy ranga tych dowodów jest taka sama dla wszystkich trzech cząsteczek. Druga klasa leków to leki iniekcyjne, tzw. agoniści receptora GLP1. Można powiedzieć, że to leki inkretynowe podawane w iniekcjach. Są droższe, ale mają silniejsze działanie obniżające poziom glukozy i silniej redukujące masę ciała, co jest bardzo korzystne w leczeniu cukrzycy.

Dodatkową korzyścią tych leków jest to, że są one bezpieczne, nie powodują hipoglikemii, są więc bardzo wygodne do stosowania u pacjentów z cukrzycą typu 2. Pacjenci je stosujący mogą pracować, także w zawodach, które wykonywali do tej pory, jak zawód kierowcy, policjanta. Przejście tych pacjentów na leki, które wywołują hipoglikemię bądź na insulinę często wiąże się z niemożliwością pracy w niektórych zawodach. Poza tym, zastosowanie tych leków powoduje większą redukcję masy ciała, łatwiej jest się odchudzić.

PTD od wielu lat występuje do Ministerstwa Zdrowia o wpisanie nowych leków na listę refundacyjną; jak na razie bez efektu. Co można zrobić, by tę sytuację zmienić?

Staramy o to już od kilkunastu lat, gdyż pierwsze z tych cząsteczek weszły na rynek medyczny tuż po 2000 r. Od tego czasu zmieniły się całe ekipy w Ministerstwie Zdrowia, nie zmieniło się jednak podejście. Wydaje się, że jest ono ekonomiczne, jednak w gruncie rzeczy takie nie jest. Myślę, że ministerstwo obawia się, że te leki będą chcieli wszyscy chorzy z cukrzycą typu 2. Można jednak zastosować takie kryteria, które ograniczą liczbę pacjentów kwalifikujących się do refundacji. Po drugie, jeżeli zmniejszymy liczbę zawałów mięśnia sercowego i przedwczesnych zgonów, to nie tylko ocalimy wielu chorym życie, ale też przyczynimy się do oszczędności dla budżetu państwa

Prof. Maciej Małecki, jest prezesem Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, kieruje Oddziałem Klinicznym Chorób Metabolicznych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, dziekanem Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum UJ.

Rozmawiała: Katarzyna Pinkosz

Artykuł ukazał się w Do Rzeczy o Zdrowiu marzec/ 2019

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także