Wszystko zaczęło się od wpisu Waldemara Kuczyńskiego. Zarzucił on kandydatowi Lewicy na prezydenta Robertowi Biedroniowi "kopnięcie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej", kobiety, "która nie jest już w gronie kandydatów i na pewno nie jest jej łatwo". "Taki rodzaj damskiego boksera" – podsumował były minister przekształceń własnościowych.
Do dyskusji włączyła się posłanka Lewicy. Anna-Maria Żukowska nie pozostawiła na potraktowaniu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przez kolegów z PO suchej nitki. Przy okazji dostało się samej wicemarszałek Sejmu. "Albo się jest polityczką i bierze się udział w polityce jako podmiot, albo jest się łajzą i własne otoczenie traktuje cię jak mebel. „Nie jest jej łatwo”? A komu jest?" – stwierdziła rzeczniczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Na uwagę jednego z internautów, że użycie określenia "łajza" jest "niepotrzebne", Żukowska odpowiedziała: "Znaczy to samo – osobę nieporadną".
W piątek Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła swoją rezygnację ze startu w wyborach prezydenckich. "Zrezygnowałam ze startu w wyborach, ale będę dalej walczyć o Polskę, w której prawda, uczciwość i szacunek mają znaczenie. Dziękuję, że byliście ze mną. Dla Was warto było podjąć to wyzwanie. Zrobiliśmy wspólnie dużo dobrego i jestem przekonana, że jeszcze wiele przed nami!" – napisał wicemarszałek Sejmu na Twitterze.
Podczas spotkania z dziennikarzami, na którym Kidawa-Błońska przekazała decyzję, była już kandydatka wystąpiła sama. Nie było obok niej ani szefa PO Borysa Budki, ani jej następcy Rafała Trzaskowskiego. Zabrakło także członków jej sztabu wyborczego.
Czytaj też:
Biedroń krytycznie o Trzaskowskim. "Nie chcę żyć w patologii"Czytaj też:
Zakłócono konferencję Lewicy. "Kocham prezydenta Dudę i Morawieckiego"