8 stycznia rano, samolot ukraińskich linii lotniczych (model Boeing 737-800) relacji Teheran-Kijów rozbił się kilka chwil po starcie z lotniska Imama Chomeiniego. Maszyna zamieniła się w kulę ognia, po czym runęła na ziemię pomiędzy miejscowościami Parand i Szahriar w Iranie. Na pokładzie było 167 pasażerów oraz 9 członków załogi. Nikt nie przeżył. Wśród zabitych są Irańczycy, Kanadyjczycy, Ukraińcy a także obywatele Szwecji, Afganistanu, Wielkiej Brytanii i Niemiec. W sobotę nad ranem Iran przyznał się do nieintencjonalnego zestrzelenia samolotu.
Dzisiaj irańskie służby poinformowały o pierwszych zatrzymaniach w związku ze sprawą.
Nie wiadomo ile dokładnie osób zatrzymano, ale prezydent Iranu Hasan Rowhani w telewizyjnym wystąpieniu podkreślił, że "wszyscy, którzy powinni zostać ukarani, zostaną ukarani".
– Przyznanie się do błędu przez irańskie siły zbrojne to dobry pierwszy krok. Powinniśmy zapewnić ludzi, że to się nie powtórzy – tłumaczył Rowhani. Prezydent stwierdził także, że jedna osoba nie może ponosić odpowiedzialności za katastrofę.
Czytaj też:
Ujawniono ostatnie słowa pilota zastrzelonego Boeinga 737