"Żal patrzeć...". Terlikowski o Hołowni: Do pewnych rzeczy nie ma powrotu

"Żal patrzeć...". Terlikowski o Hołowni: Do pewnych rzeczy nie ma powrotu

Dodano: 
Tomasz Terlikowski
Tomasz TerlikowskiŹródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Do pewnych rzeczy nie ma powrotu – napisał na Twitterze Tomasz Terlikowski. Publicysta tygodnika "Do Rzeczy" odniósł się w ten sposób do aktywności Szymona Hołowni.

"Żal patrzeć, jak Hołownia trwoni kapitał ewangelizatora" – przyznał Terlikowski, dodając, że "polityka to inna gra", a "nieustanna wściekłość nie pasuje do jego wizerunku". "Do pewnych rzeczy nie ma powrotu. Szymon jako ewangelizator odgrywał ważniejszą rolę, niż jako wiecznie sfrustrowany polityk" – dodał publicysta.

Przypomnijmy, że odkąd Szymon Hołownia ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, znacząco zmienił swój wizerunek. Oprócz tego, że jest w swoim przekazie bardziej agresywny, coraz częściej w swoich wypowiedziach odwraca się od deklarowanych wcześniej wartości. Zmienił zdanie m.in. ws. aborcji i zapłodnienia in vitro.

Dziś po raz kolejny zaakatakował Kościół i kpił z pomysłu umożliwienia większej liczbie wiernych udziału we Mszy świętej. – Coś się we mnie zaczyna gotować, kiedy słyszę z przecieków, że pierwsze zostaną zmienione zasady wchodzenia do sklepów, więc nie będzie już przelicznika na liczbę kas tylko na metry kwadratowe. Kolejnym krokiem będzie poluzowanie tych samych restrykcji w stosunku do kościołów – skomentował.

– To znaczy, do kościołów będzie mogło wchodzić więcej osób ze względu na przelicznik na metr kwadratowy, a nie będzie tego sztywnego nakazu do pięciu osób. To jest rzeczywiście najważniejsza rzecz, jaką dzisiaj powinniśmy odmrozić w polskiej gospodarce – zwiększyć liczbę osób mogących wchodzić do kościoła. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – podkreślał polityk. – To, że w dalszym ciągu będą upadały zakłady fryzjerskie, (...) różnego rodzaju sklepy, że nadal będzie obowiązywało tysiąc różnych mniej, lub bardziej zasadnych restrykcji to nieważne. Najważniejsze, żeby do kościoła można było więcej, bo abp Gądecki zwrócił się z taką prośbą do premiera – dodawał Hołownia.

– Mam wrażenie, że ci ludzie naprawdę mają priorytety w innych miejscach niż ludzie, którzy dzisiaj funkcjonują. Ja jestem katolikiem, który jest bardzo przywiązany do bardzo częstych praktyk religijnych, ale rozumiem, że w tym czasie muszę je spełniać dużo rzadziej. Dlatego, że to jest taki właśnie czas, że jesteśmy w krytycznej sytuacji i to akt miłosierdzia, że się od pewnych rzeczy powstrzymamy – podkreślił dalej polityk.

Czytaj też:
"Nawet przez dwa lata". Minister Szumowski: Musimy nauczyć się żyć z epidemią
Czytaj też:
Terlikowski: Dla kierownictwa PiS to nie jest temat istotny

Źródło: Twitter
Czytaj także